Hej!
Nareszcie mamy weekend... dwa dni żeby nabrać sił na kolejny tydzień w pracy. Jak dla mnie to czysta bzdura :) Dwa dni to zbyt krótko żeby odpocząć po tygodniu w robocie. Ale dobre i to wiec już nie narzekam. Przynajmniej znalazłem chwile na skrobnięcie drugiego posta :)
Skoro ten blog ma opowiadać o mojej przygodzie z fotografią to wypadałby wstawić też kilka fotek... ale po kolei. Wczoraj zrobiłem coś czym zadziwiłem samego siebie. Planowałem to już jakiś czas ale myślałem raczej o jakimś dniu wolnym lub właśnie weekendzie. Jednak dobra pogoda znacznie przyśpieszyła moje plany. Mowa o fotografowaniu wschodu słońca - przynajmniej taki był pierwotny plan :)
Wstałem więc sobie o 5 rano, wsiadłem w samochód i pojechałem na pobliskie stawy w Hutkach. Miałem dwie godziny bo po 7 musiałem jechać do pracy. Na miejscu zastałem piękną mgiełkę (słonce na dobre pokazało się dopiero jak jechałem do pracy). Ciężki temat do fotografowania ale spróbowałem swoich sił i... średnio zadowolony jestem. Parę kadrów popełniłem... większość pójdzie pewnie za jakiś czas do kosza ale kilka też zostanie. Cały urok fotografii... robisz kilkaset zdjęć żeby pokazać parę najlepszych :)
I jeszcze jedno na koniec. W tym momencie moje ulubione...
No to się rozpisałem. Więcej gadania niż fot... ale może tym razem to i lepiej ;)
Pozdrówki i do następnego :)